Kłopoty niemieckiego RWE a rynek polski

RWE nie sprzeda polskich farm wiatrowych, wartych na rynku ok. 1,2 mld zł.

Ciągły spadek notowań RWE na niemieckiej giełdzie jest przyczyną wielu spekulacji dot. losów polskich aktywów energetycznego koncernu. Zysk netto całej grupy po pierwszym półroczu 2013 r. zmniejszył się o o 38 proc. do 979 mln euro, koncern informuje takżeo przyszłym zmniejszeniu działalności niektórych swoich gazowych i węglowych elektrowni (ok. 6 proc. posiadanych mocy).

Wszystko za sprawą dwóch czynników: zmniejszającego się popytu na prąd w Europie i coraz większego udziału w mieszance paliw dotowanej energetyki wiatrowej oraz fotowoltaicznej. Ponadto zobowiązanie RWE wynoszą ponad 32 mld euro. W konsekwencji firma zmuszona jest do sprzedażu już m.in. spółek zajmujące się w grupie poszukiwaniem ropy i gazu.

RWE Polska oraz RWE Stoen Operator, dwie największe spółki kontrolowane przez niemiecką grupę w Polsce mogą być warte od 800 mln euro do nawet 1 mld euro. W przypadku ewentualnej sprzedaży, wpływy pozwoliłyby na częściowe pokrycie finansowych potrzeby spółki matki.

– Polska, zwłaszcza na tle regionu Europy Środkowo-Wschodniej, jest dla nas atrakcyjnym rynkiem, który w momencie stałego wzrostu PKB i ustanowienia przejrzystych regulacji prawnych może się stać idealnym miejscem na realizację długoterminowych inwestycji – przekonuje jednak Anna Warchoł, rzeczniczka RWE Polska.

Jak zauważają przedstawiciele firmy,  RWE Polska oraz RWE Stoen Operator w 2012 r. zarobiły łącznie prawie 500 mln zł (390 mln zł w RWE Polska przy przychodach 2,6 mld zł i 104 mln zł w RWE Stoen Operator przy przychodach 1 mld zł). Choć inwestycje chociażbyi w utrzymanie i rozwój sieci dystrybucyjnych jest kosztowne (tylko w 2012 r. RWE wydało na ten cel 216 mln zł.), spółce wciąż opłaca się inwestować w naszym kraju.

Niemcy nie będą chcieli także sprzedać polskich farm wiatrowych, które na rynku są warte około 1,2 mld zł. Posiadają prawie 200 MW mocy w wietrze i rozważają budowę kolejnych farm.

RWE przedstawiło niedawno plan redukcji kosztów, który ma przynieść oszczedności rzędu 500 mln euro rocznie. Paradokslanie będzie to dla nas bardzo korzystne, ponieważ, może to oznaczać wzrost zatrudnienia. Chodzi o centrum usług wspólnych, które zajmie się księgowością, płacami i zakupami dla europejskiej części koncernu. W nowej jednostce, która ma zostać ulokowana w Krakowie, zatrudnienie mogłoby znaleźć nawet 500 osób.

(ma)