
Bułgarzy wciąż protestują przeciwko wysokim cenom energii. Domagają się dymisji rządu a także zwiększenia państwowej kontroli nad dystrybutorami energii i nacjonalizacji tych przedsiębiorstw.
Około 2 tys. osób zablokowało jedno z ważniejszych skrzyżowań w Sofii, a następnie przemieściło się pod parlament. Budynek obrzucono pomidorami i kamieniami. Zaatakowana policja użyła siły. Jak podaje publiczna telewizja zatrzymano co najmniej trzy osoby, w tym jednego z organizatorów protestów. Rozruchy trwały ponad dwie godziny.
Demonstranci mieli transparenty z napisami "Dymisja!", "Diankow odszedł, kolej na Borysowa!", "Bojko, idź sobie!". Simeon Diankow był wicepremierem i ministrem finansów w rządzie premiera Bojko Borysowa. W poniedziałek podał się do dymisji.
Strajkowano także w innych bułgarskich miastach. Kilka tysięcy osób protestowało w Błagojewgradzie i Starej Zagorze, w Warnie czy Płowdiwie, gdzie spalono czwarty od początku protestów samochód należący do dystrybuującej energię firmy EVN.
Demonstranci, którzy organizują się w internecie, zapowiadają kolejne demonstracje.
Początek protestów dały wysokie rachunki, lecz wystąpienia mają głębsze korzenie - poczucie braku sprawiedliwości, niskie dochody. Spodziewam się adekwatnych kroków od odpowiedzialnych instytucji - podkreślił Prezydent Rosen Plewnelijew w poniedziałkowym wystąpieniu.
Protesty mogą także zmienić scenę polityczną w kraju, bo opozycja żąda powołania tymczasowego gabinetu i rozpisania przyśpieszonych wyborów (normalnie wybory powinny się odbyć na początku lipca).
Od ponad dwóch tygodni Bułgarzy wychodzą na ulice swoich miast. Powodem tego są niezwykle wysokie rachunki za prąd i ogrzewanie za grudzień. Blokowano ulice, niszczono portrety premiera i ministrów. Najliczniej protestowano w Warnie (30 tys. osób). Władze obiecały podjęcie natyczmiastowych działań w celu regulacji rynku energii elektrycznej dla ludności.
Przedsiębiorstwa dystrybucji energii elektrycznej w Bułgarii zostały sprywatyzowane w 2004 r. Większościowe udziały w zakładach w zachodniej części kraju, w tym w Sofii, nabyła czeska firma CEZ, w Płowdiwie i południowej Bułgarii - austriacka EWN. Zakłady w regionie Warny i północno-wschodniej części Bułgarii kupiła niemiecka E.ON, która w minionym roku odsprzedała je czeskiej spółce PRO-Energo. Rząd Borysowa wystawił na sprzedaż na giełdzie mniejszościowe udziały należące do skarbu państwa.
(ma)
Kategoria wiadomości:
Z życia branży

Komentarze (1)
Czytaj także
-
Ochrona atmosfery w energetyce i przemyśle
Rozwój cywilizacji jest niemożliwy bez energii elektrycznej i dlatego z roku na rok świat wytwarza coraz więcej energii, zwiększając...
-
Kluczowa rola wycinarek laserowych w obróbce metali
www.automatyka.plWycinarki laserowe zrewolucjonizowały przemysł obróbki metali, oferując niezwykłą precyzję i efektywność. Dowiedz się, dlaczego są one...
-
-
-
anonim
Sytuacja gospodarcza w Polsce nie jest dobra, jeśli będzie recesja to w Polsce za rok może dojść do podobnych zamieszek jak w Bułgarii.