Polski uran w polskiej elektrowni atomowej?

Obecnie w Polsce nie funkcjonuje żadna kopalnia uranu.

Według eksperta ds. energetyki atomowej, profesora Andrzeja Strupczewskiego niewykluczone jest dostarczanie uranu do polskiej elektrowni jądrowej także z krajowych złóż miedzi.

Mimo, iż mają mniejszą zawartość uranu w rudzie, to w sytuacji pdwyżki cen uranu na świecie, nie będzie problemów z dostarczeniem paliwa do siłowni. 

– Największa kopalnia uranu na świecie, Olimpic Dam w Australii, jest przede wszystkim kopalnią miedzi. Wydobywany tam uran jest produktem ubocznym – wyjaśnia prof. Strupczewski.

Obecnie w Polsce nie funkcjonuje żadna kopalnia uranu. Był on wydobywany w latach 1945-67, przede wszystkim w Sudetach (np. kopalnia „Kowary"). Znajdują się tu jednak pewne jego zasoby także w złożach niekonwencjonalnych.

– Zawartość uranu w rudzie w Olimpic Dam w Australii wynosi 200 części na milion. W Polsce złoża uranu występują w zagłębiu Sieroszowice-Lubin. Zawartość uranu w rudzie oscyluje na poziomie 60 części, przy zawartości miedzi 2 proc. Czyli jest gorzej niż w Olimpic Dam, nie będziemy konkurowali z Australią. Tym niemniej gdyby było potrzeba, gdyby ceny uranu bardzo poszły w górę, to możemy wydobywać uran polski – przyznaje ekspert

Całkowite polskie zasoby rudy szacowane są na ok. 2 400 mln ton, miedzi – 48 mln ton, a uranu – 144 tys. ton. Jest to równowartość ok. 900 gigawatów, które można otrzymać z tych zasobów w elektrowniach jądrowych.

–  Na hałdy w zagłębiu Sieroszowice-Lubin idzie około 1700 ton uranu rocznie, wprawdzie bardzo marnej postaci, ale możliwego do uzyskania – podkreśla profesor.

Z jego obliczeń wynika, że taka ilość wystarczyłaby na pracę 10 reaktorów o mocy 1 tys. megawatów. Potencjał więc jest, jednak przez wzgląd na obecne, niskie ceny uranu na rynkui, podważa się opłacalność takiego rozwiązania.

Zdaniem prof. Strupczewskiego, dziś takie wydobycie w Polsce nie byłoby opłacalne, ponieważ tańszy uran jest dostępny w Australii, Kanadzie czy Namibii.

(ma)