Inteligente liczniki rozczarowują

W Polsce tylko Energa inwestuje w inteligentne liczniki.

Inteligentne opomiarowanie, tak szeroko zachwalane w mediach może się okazać po prostu dużym rozczarowaniem. W czasach kryzysu gospodarczego, który skutkuje koniecznością szukania oszczędności, milkną pozytywne głosy na temat tego rozwiązanie nie tylko w Polsce ale też i zagranicą. 

- Wśród krajowych koncernów energetycznych nie widać woli do ponoszenia gigantycznych nakładów, które byłyby zapewne na poziomie około 6 mld zł za 14 mln wymienionych liczników. To nie czas na takie inwestycje, szczególnie w obliczu spadających cen energii elektrycznej i w dobie szukania oszczędności – przyznaje Piotr Łopaciuk, analityk Domu Maklerskiego PKO BP.

Analityk zauważa, że sama nazwa "smart metering" jest w zasadzie błędna. System polega bowiem jedynie na zdalnym odczycie i interfejsie kontrolnym dla końcowego użytkownika. W związku z tym, że nie ma na razie ustawowych regulacji zobowiązujących do wymiany mierników, proces ten może być zmarginalizowany. Co więcej, początkowe wdrożenia przez firmę Arcus, która używa wykorzystaniem importowanych liczników, udowadniają, że sam proces nie jest taki skomplikowany, a bariery wejścia są względnie niewielkie.

Status zawieszenia, może też negatywnie działać na rynek wymiany tradycyjnych liczników. Energa zapewne ogłosi kolejny kontrakt ramowy, potencjalnie obciążający wykonawcę mniejszym ryzykiem – wyjaśnia P. Łopaciuk.

W chwili obecnej wśród krajowych koncernów energetycznych tylko Energa inwestuje w inteligentne opomiarowanie. Do tej pory zamontowano 400 tys. liczników (niemal 3 proc. planu krajowego). Instalacją zajęła się mała spółka Arcus i korzysta ona z importowanych liczników. Sukcesem zakończył się etap montowania pierwszych 100 tys., ponieważ spółka instaluje kolejne 300 tys. Jak zauważają eksperci, jeśli tak proces wprowadzenia smart rozwiązań, będzie rozwijał się w takim tempie, to technologia ta szybko w Polsce się nie rozwinie

(ma)